Autor |
Wiadomość |
LuketheSkywalker |
Wysłany: Pią 15:46, 04 Kwi 2008 Temat postu: |
|
To co nazywamy miłością, tak naprawdę jest tylko odmianą egoizmu. Prawdziwa "miłość" jest dla nas jako ludzi niepojęta. Im bardziej staramy się kochać tym jest gorzej. W momencie w którym przestajemy się starać a zaczynamy patrzeć zauważamy czym nie jest. |
|
 |
Martuś |
Wysłany: Pon 17:28, 07 Sie 2006 Temat postu: |
|
nO tak...kłótnia tO najgOrsze cO mOze spOtkac 2 kochające się ososby...aa wrOgośc nie powinna istniec..eh..jak wspOmnam przeszłosc tO jest mi ciezkO... |
|
 |
Agata |
Wysłany: Nie 22:02, 06 Sie 2006 Temat postu: |
|
Moim zdaniem osoby, które niezbyt się lubią, nie docierają się dokładnie nie są dla siebie wrogami...Wydaje mi się, że wróg to osoba, która za wszelką cenę chce jakby...zrównać kogoś z ziemią, chce jak najgorzej...
Eh..z własnego doświadczenia wiem, że kłótnia to najgorsze rozwiązanie. Jeszcze gorsze są niedomówienia...ale powinniśmy starać się postępować tak, by nie mieć wrogów...choć to będzie trudne... W sumie nie zalezy to tylko od nas... |
|
 |
Martuś |
Wysłany: Pią 20:48, 04 Sie 2006 Temat postu: |
|
SZymek szkoda że nie powiedziałeś mi tak 3 lata temu...trzebabayłO mnie wtedy postawic dO piOnu... eh...ale macie racje nie kłóccie się nie strzelajcie fochów...bO to wszystko rujnuje związek i nawet bliksa znajOmosc...niektorzy wiedzą o czym mówie... |
|
 |
szymek |
Wysłany: Pią 12:32, 04 Sie 2006 Temat postu: |
|
Czasami tak jest wystarczy jedna mała sprzeczka i nagle jesteś wrogiem. Czasami takie rzeczy doprowadzają ludzi do samobójstw. Bo jak się np. okazuje nie mieli nikogo poza tą właśnie osobą. Dlatego radzę uważać ze wszelkiego rodzaju kłótniami. Nigdy nie wiadomo jak to się może skończyć. Kłótnia niczego nie wnosi a tylko rujnuje i rozłącza nas. Na pewno się kiedyś kłóciliście, dlatego pewnie doskonale mnie rozumiecie. Tak dla przypomnienia to opowiem teraz taki przykładowy przebieg kłótni: Zawsze rozpoczyna się od jakiegoś agresora czyli jakiejś błahej rzeczy z powodu której zaczynacie sobie „wchodzić do gardeł”, następnie dochodzi do tzw. „pojedynku” na najbardziej wymyślne przezwisko. Im gorsze tym lepiej…
Nie lepiej po prostu siąść naprzeciw siebie. Wysłuchać się nawzajem. Dojść wspólnie do jakiegoś porozumienia. Nie ręczę, że jest to łatwe, ale chyba tutaj widać przynajmniej jakąś nadzieję… |
|
 |
Wojciech |
Wysłany: Sob 14:59, 22 Lip 2006 Temat postu: |
|
a ja Cie prosze o to byś tylko nie składała broni uśmiechała się do ludzi bo nie jesteś sama... tak jak mas w podpisie. |
|
 |
Martuś |
Wysłany: Pią 23:05, 21 Lip 2006 Temat postu: |
|
ale mi to nie przweszkadza, ze mam wrogó..zreszta oni nawet chyba nie są moimi wrOgami..pewnie masz racje, że użyłam złegO określenia...sa to ososby ktore pOprOstu cOs do mnie mają ale jeśli ja chce z nimi pOgadac to odwracają się na pięcie...czy tO mOja wina?? nO bO ja juz nie wiem...nie czuje się z tym źle...bO wiem, ze próbowałam tO zmienić... |
|
 |
Wojciech |
Wysłany: Pią 21:31, 21 Lip 2006 Temat postu: |
|
wiesz co widzie że jest ta osoba dla ciebie wielkim ciężarem, i jest to pweien ciężar psychiczny. więc proponuje ci abyś może postarała sie przybliżyć ten problem, w dziale Pomoć i Rada. Nie musiśz tego robić ale wychodze z założenia że jeśli posarasz się nam opisać swój problem to może uda nam się Ci pomóc.Przecież nie ma się czego wstydzić bo ja Cię nie znam osobiście ani ty też... aw już same określenie problemu w sposób dla obcych ludzi czytelny winno być dla Ciebie jakąs wskazówką |
|
 |
Martuś |
Wysłany: Pią 15:50, 21 Lip 2006 Temat postu: |
|
no tak amsz racje...wrogiem jest ktos kto mnie poprostu nie lubi...ii jest na pewno taka ososba...bO nie da się wszystkich lubic...bOz awsze ktoś Cię denerwuje albo poprostu nie odpowida...no ja nie wiem moze tez użylam tutaj jakichś innych i zlych argumentów... |
|
 |
Wojciech |
Wysłany: Czw 15:00, 20 Lip 2006 Temat postu: |
|
no ale co sprawia że nazywasz kogoś wrogiem? bo chyba nie nazwiesz tak kogoś tylko z tego powodu że sie a Tobą pokłócił lub nie zgodził. To nie miałoby sensu... |
|
 |
Martuś |
Wysłany: Śro 21:44, 19 Lip 2006 Temat postu: |
|
nO masz arcje..próbuje ale niekyórzy nie chcea...z jednym wrOgeim juz jest spoko wiesz z kim...zresztą on nigdy nie był moim wrOgiem...nic na to nie pOradze...ii mam wiele miłosci nawet nie wiesz jak dużO buziaczki  |
|
 |
szymek |
Wysłany: Śro 21:38, 19 Lip 2006 Temat postu: |
|
Matra wydaje mi się ze zawsze jest czas na to aby rozmawiać nawet z wrogiem , nawet tym najgorszym ... przynajmniej ty będziesz miała czyste sumienie , że próbowałaś ... Wrogowie mają to do siebie , że często ukrywają coś - co wydaję się im czymś okropnym .. nigdy Ci tego nie powiedzą wprost .. To trzeba z nich wyciągnąć siła ... Poprostu szczerość za szczerość .. Trzeba wtedy zachować zimną krew ... i się napewno uda ... Więcej miłości Matra |
|
 |
Martuś |
Wysłany: Śro 14:17, 19 Lip 2006 Temat postu: |
|
Ja mam wrOgow...ii tak będzie...chociaz próbuje z nimi rZOamwiać to nie zmusze ich dO tego zeby mnie akceptowali... |
|
 |
Wojciech |
Wysłany: Nie 18:40, 16 Lip 2006 Temat postu: |
|
Musze się wam przyznać i mówie szczerze że tego zachowania ludzi NIE ROZUMIEM!!
Może to dziwne i wynika to pewnie z mojego małego życiowego doświadczenia ale ja nie mam wrogów! i niemam kogo nienawidzić! Co prawda jest pare osób które mnie trochę wkórzają swoim zachowaniem i wogóle, ale staram się ich nie unikać i mimo to że często nie wychodzi próbuje się z nimi zaznajomić (bo przyjażń to duże słowo). Więc nie wiem nigdy co powiedzieć osobie która o drugim człowieku wypowiada się z nienawiścią i goryczą? |
|
 |
szymek |
Wysłany: Nie 14:00, 16 Lip 2006 Temat postu: |
|
Przede wszystkim miłość to jedna z cnot kardynalnych. Ta miłość skłania do miłowania Boga ponad wszystkie stworzenia a bliźniego swego jak siebie samego ze względu na Boga , który stworzył nas jako istoty społeczne i każe nam miłować się wzajemnie . Tak , tak ja sobie tu tak ładnie pisze .. ale tak naprawdę to niewielu z nas zastanawia się nad miłością . Nad uczuciem które sprawia , że czujemy się odpowiedzialni za swoje rodzeństwo , jesteśmy dumni ze swoich rodziców i wreszcie zaczynamy dostrzegać płeć przeciwną ... to wszystko to piękna i czysta miłość ... Tutaj nasuwa mi się pewna myśl . Niektórzy ludzie zranieni przez los zaczynają zapominać o tym że w każdym człowieku jest ślad Boga . Warto się wtedy zapytać samego siebie czy nie zamazałeś go w sobie zbyt mocno ? Kochając najbliższych, nienawidzisz wrogów ... to nie fer! |
|
 |